W rozegranym awansem meczu 24. kolejki 2. Ligi SMS PZKosz Władysławowo pokonał po emocjonującym spotkaniu na własnym parkiecie CEZIB Kangoo Basket Gorzów 74:71. Najwięcej punktów dla miejscowych uzyskał Błażej Czapla (23), trafiając rzut na zwycięstwo, na 2 sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry!
Sytuacja przed spotkaniem:
Jeszcze w sobotę wczesnym popołudniem koszykarze SMS PZKosz Władysławowo stoczyli wyjazdowy bój z AZS-em UMK Transbruk Toruń, przegrany w stosunku 64:105. Zaledwie 24 godziny później zmierzyli się w meczu rozegranym awansem z CEZIB Kangoo Basket Gorzów. Oba zespoły spotkały się już w dziesiątej kolejce. Wówczas w Gorzowie triumfowali podopieczni Mariusza Niedbalskiego 73:61.
W podobnej sytuacji byli zawodnicy CEZIB Kangoo Basket Gorzów. Tego samego dnia o godzinie 20:00 rozpoczęli swój mecz z ekipą ze Zgierza, co oznaczało, że mieli jeszcze mniej czasu na odpoczynek niż miejscowi, grający w Toruniu o godzinie 13:00. Przyjezdni przed spotkaniem mieli bilans 4:14, co plasowało ich na 13. miejscu w tabeli. Najlepszym strzelcem zespołu był nieobecny we Władysławowie Marcin Zarzeczny, zdobywający średnio 17,6 punktu. Drugi w tej klasyfikacji był Norbert Grzegorczyk z wynikiem 16,4.
Sytuacja kadrowa:
W porównaniu do ostatniego meczu do gry powrócił Igor Jankowski, który musiał opuścić mecz w Toruniu ze względu na nadmierne przeciążenie. W kadrze pojawił się także Kajetan Dettlaff. Decyzją trenera zabrakło w niej miejsca dla Gabriela Grzejszczyka i Jana Grzesiaka.
Przebieg meczu:
Gospodarze rozpoczęli mecz w składzie: Szarbatke, Czapla, Redłowski, Boruciński-Hrycyk, D. Grzejszczyk. W ich grze od początku było widać chęć rehabilitacji za ostatnie niepowodzenie. Punktowanie celnym rzutem za 3 rozpoczął Błażej Czapla. Jak zwykle wspierał go Michał Szarbatke. Swoje robili także wysocy. Dobrą formę z poprzednich spotkań podtrzymywał Daniel Grzejszczyk, który w trakcie meczu trafił nawet z daleka. Już pierwsza kwarta zapowiadała wymianę ciosów z obu stron. Goście z Gorzowa nie zamierzali odpuszczać. Braki w centymetrach starali się nadrabiać przyspieszeniem gry. Po pierwszej kwarcie w nieco lepszej sytuacji był SMS, prowadząc 20:16.
Na otwarcie drugiej kwarty pięć punktów z rzędu zanotował Grzejszczyk. Dzięki temu miejscowi mogli odskoczyć rywalom. Dużo częściej stawali na linii rzutów wolnych, co dawało im chwilę oddechu w przypadku przestoju w ataku. Wygrana walka na tablicach skutkowała punktami z ponowienia. Na koniec drugiej kwarty gospodarze zanotowali imponujący zryw. Za 3 punkty trafili kolejno Marcel Snochowski i Błażej Czapla. Dzięki temu gospodarze schodzili na przerwę, prowadząc 46:34. Na tym etapie najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania był Daniel Grzejszczyk (12 punktów). Po stronie gorzowian o jedno „oczko” mniej miał Norbert Grzegorczyk. Gościom w powrocie do gry przeszkadzała przegrana walka na tablicach oraz duża liczba błędów technicznych.
Po zmianie stron do głosu doszli goście, którzy wzmocnili obronę. Ich gra była również dużo płynniejsza. Świetnie egzekwowali akcje dwójkowe, zdobywając łatwe punkty spod kosza. Z kolei ofensywa gospodarzy mocno straciła na jakości. W grze utrzymywały ich głównie punkty z rzutów wolnych. Po serii 4 „oczek” autorstwa Błażeja Czapli, który najpierw wykorzystał rzut za przewinienie techniczne, a później był faulowany przy próbie za trzy, prowadzili po trzech kwartach 58:51.
W czwartej kwarcie przewaga gospodarzy stopniowo malała. Z kolei nakręceni gorzowianie konsekwentnie odrabiali straty, aż w końcu wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Gospodarze ze zmiennym szczęściem trafiali z rzutów wolnych, co pozwalało im utrzymać równowagę. Na tablicy wyników był remis 71:71. Na zegarze pozostały 3 sekundy. Trener Mariusz Niedbalski po przerwie na żądanie przeniósł akcję na pole ataku. Ostatecznie piłka trafiła do Błażeja Czapli, który instynktownym rzutem za 3 punkty równo z końcową syreną zapewnił swojemu zespołowi zwycięstwo, tonąc w objęciach kolegów.
Ostatecznie SMS PZKosz Władysławowo pokonał CEZIB Kangoo Basket Gorzów 74:71. Najwięcej punktów dla miejscowych uzyskał Błażej Czapla (23). Wśród gości 19 „oczek” miał Norbert Grzegorczyk. Kluczowym elementem wygranej gospodarzy była wygrana walka na tablicach – zanotowali 47 zbiórek, w tym aż 22 w ataku. Gorzowianie mieli o 7 mniej.
Kolejne spotkanie:
Gracze z Władysławowa po rozegraniu trzech spotkań w ciągu kilku dni zasłużyli na odpoczynek. Kolejny mecz drugoligowy rozegrają dopiero w środę, 29 stycznia. Na własnym parkiecie podejmą Akademię Gortata Gdańsk. Początek meczu zaplanowano na godzinę 17:00.
Dla SMS-u punktowali:
Błażej Czapla 23, Franciszek Boruciński-Hrycyk 17, Daniel Grzejszczyk 16, Michał Szarbatke 7, Patryk Redłowski 4, Marcel Snochowski 3, Igor Jankowski 2, Cezary Siergiej 2, Filip Woźniak 0. Filip Gajos, Adam Wierzbicki i Kajetan Dettlaff nie grali.
Wyniki kwart:
I kwarta: 20:16
II kwarta: 26:18
III kwarta: 12:17
IV kwarta: 16:20
Komentarze pomeczowe:
Krzysztof Roszyk (asystent trenera):
Na początku rozmowy z Krzysztofem Roszykiem postanowiliśmy wrócić do niedawno rozegranego meczu w Toruniu. Szkoleniowiec podkreślił, że nikt w zespole nie akceptuje stylu, w jakim zaprezentowali się zawodnicy SMS-u.
– Nikt z naszej strony nie akceptował stylu, w jakim zaprezentowaliśmy się w Toruniu. W dzisiejszym meczu w naszej postawie było widać sportową złość. Chcieliśmy jak najlepiej wypaść i zapomnieć o tym poprzednim meczu. Pokazać, że był to jedynie wypadek przy pracy – przekonuje doświadczony szkoleniowiec.
Pomimo dobrego początku, w drugiej połowie gospodarze dali się dogonić. Zdaniem Krzysztofa Roszyka kryzys był spowodowany nagromadzeniem spotkań.
– Było widać w drugiej połowie, że chłopcy czuli w nogach trud wcześniejszych meczów. Początek był bardzo dobry. Wykazaliśmy się dużą determinacją. Bardzo dobrze zagraliśmy na atakowanej tablicy, notując 22 zbiórki w ofensywie. To trzymało nas w grze i pozwalało utrzymywać przewagę. Oprócz tego wymuszaliśmy dużo przewinień i stawaliśmy na linii rzutów wolnych, co świadczy o naszej agresji. Zagraliśmy też dobrze w obronie, która dawała nam otwarte pozycje rzutowe. Liderzy wzięli ciężar gry na siebie i w decydującym momencie zadali ostateczny cios – analizuje Roszyk.
Opisuje również genezę zwycięskiego rzutu Błażeja Czapli:
– To były automatyzmy. Tak miało być. Zadaniem pierwszego zawodnika było skupienie na sobie uwagi obrońców, drugi miał wyjść po zasłonie i oddać rzut.
Na zakończenie wyraził zadowolenie z postawy zespołu:
– Jesteśmy zadowoleni z naszej postawy. Chłopcy pokazali chęć zwycięstwa i charakter do samego końca, co na tym etapie ich kariery jest bardzo istotne – kończy Krzysztof Roszyk.
Bartosz Dreczkowski (grający trener CEZIB Kangoo Basket Gorzów):
– Jestem bardzo dumny z postawy swoich podopiecznych. Cieszę się, że postawili twarde warunki młodszym przeciwnikom. Zagraliśmy naprawdę fajną koszykówkę.
Mimo to Dreczkowski wskazuje na błędy, które mogły wpłynąć na końcowy wynik:
– Mieliśmy problem z egzekucją podstawowych rzeczy, takich jak postawienie zasłony dla zawodnika z piłką lub bez niej. Popełnialiśmy zbyt wiele przewinień w ataku, przez co traciliśmy posiadania. Finalnie zagraliśmy bardzo dobre zawody, ale szkoda kilku gwizdków.
Trener zwrócił również uwagę na trudności związane z napiętym harmonogramem:
– Znaleźliśmy się w nietypowej sytuacji, grając dwa mecze w dwa dni. Wynik meczu jest składową wielu rzeczy, które dzieją się na boisku. Pokazaliśmy charakter. Mimo że dysponujemy niższym składem, na przestrzeni całego spotkania nadrabialiśmy braki obroną. Ostatecznie jednak przespaliśmy pierwszą połowę. Gdyby nie to, rezultat mógłby być inny.
Błażej Czapla (zdobywca 23 punktów):
– Cieszę się, że wygraliśmy. Ważne jest to, że nie musieliśmy grać dogrywki, bo mecz był bardzo intensywny i moglibyśmy nie mieć na nią sił.
Zapytany o kluczowy rzut, powiedział:
– W trakcie tego kluczowego rzutu nie towarzyszyły mi żadne emocje. Starałem się skupić na zadaniu. Oczywiście, po celnej próbie na zwycięstwo zawsze jest ogromna radość. Ten rzut wyszedł trochę spontanicznie, bo pierwotnie piłka miała powędrować pod kosz, gdybym został odcięty od podania.
Na koniec Czapla podsumował:
– Z bardziej zaciętych pojedynków możemy wyciągnąć więcej wniosków na przyszłość i zdobyć cenne doświadczenie. Radość jest tym większa, że udało nam się zrehabilitować za nieudany mecz w Toruniu.
Z Władysławowa relacjonował: Oskar Struk