W meczu 20. kolejki 2. Ligi SMS PZKosz Władysławowo wygrał z Akademią Gortata Gdańsk 80:74. Najwięcej punktów dla miejscowych zdobył Błażej Czapla (23). Ta cenna wygrana pozwoliła ekipie z Władysławowa wskoczyć na wysokie, szóste miejsce w tabeli.
Sytuacja przed spotkaniem: W rozegranym awansem meczu 24. kolejki 2. Ligi SMS PZKosz Władysławowo pokonało po emocjonującym spotkaniu na własnym parkiecie CEZIB Kangoo Basket Gorzów 74:71. Z kolei Akademia Gortata Gdańsk, również po wyrównanej końcówce, pokonała Astorię Bydgoszcz 70:69. Gdańszczanie, z bilansem 13:6, zajmowali piąte miejsce w ligowej tabeli. Oba zespoły spotkały się już w pierwszej rundzie. W piątej kolejce, dzięki świetnej grze Błażeja Czapli (34 punkty), triumfowali podopieczni Mariusza Niedbalskiego, odnosząc jedną z cenniejszych wygranych w tym sezonie. Najlepszym strzelcem przyjezdnych z dorobkiem 18,3 punktu jest Sebastian Walda.
Sytuacja kadrowa: W porównaniu do ostatniego meczu do gry, po sześciu tygodniach przerwy, powrócił Rafał Matyga. W kadrze meczowej zabrakło za to chorego Cezarego Siergieja. Wszyscy kontuzjowani wcześniej zawodnicy nadal pozostają poza grą. Z kolei w ekipie z Gdańska nie ma już Łukasza Klawy, który podpisał kontrakt z pierwszoligowym zespołem z Radomia. Z powodu kontuzji nie wystąpił także środkowy Maksymilian Estkowski.
Przebieg meczu: Gospodarze rozpoczęli mecz w składzie: Szarbatke, Czapla, Redłowski, Woźniak, Boruciński-Hrycyk. Już w jednej z pierwszych akcji Filip Woźniak przechwycił piłkę i biegł sam na sam z koszem, po czym podał do Błažja Czapli. Ten niestety nie trafił prostego rzutu spod kosza. Ta akcja w pewnym stopniu zdefiniowała poczynania ekipy z Władysławowa w pierwszej kwarcie. Po dobrym fragmencie, w którym Patryk Redłowski zdobył 5 punktów z rzędu, miejscowym zaczęły przytrafiać się liczne straty i błędy techniczne. Akademia Gortata Gdańsk skutecznie wykorzystywała je w kontratakach, a prym w tym zakresie wodził Sebastian Walda. Po sześciu tygodniach przerwy na parkiecie pojawił się Rafał Matyga, co ożywiło grę gospodarzy. Błyskawicznie zanotował blok, zbiórkę i dwa punkty. Mimo to goście zaliczyli kolejny zryw w końcówce, dlatego po pierwszych 10 minutach prowadzili 26:17, wykorzystując swój potencjał ofensywny.
Na początku drugiej kwarty SMS wyszedł na parkiet z większą energią. Zanotował kilka przechwytów, które zamienił na punkty z linii rzutów wolnych. Obie drużyny miały problemy z uzyskaniem odpowiedniego rytmu w ataku, popełniając straty i przewinienia. Impas strzelecki przerwał Marcel Snochowski celnym rzutem za trzy punkty. Wkrótce wynik był już na styku (25:28), a po trójce Rafała Matygi na tablicy był remis. Błażej Czapla zaczął zdobywać punkty, ale goście odzyskali rytm i do przerwy prowadzili 44:42. Najskuteczniejszym graczem był Sebastian Walda (16 punktów), a po stronie gospodarzy Błażej Czapla (12 punktów). Goście mogli bardziej odskoczyć, ale wykorzystali tylko 6 z 12 rzutów wolnych.
W trzeciej kwarcie prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Żadna ze stron nie była w stanie uzyskać większej przewagi, a akcje opierały się głównie na indywidualnych zagraniach. Przed ostatnią kwartą wynik wynosił 58:61.
Czwarta kwarta była pełna emocji. Rafał Matyga otworzył ją celną trójką, doprowadzając do remisu. SMS kontrolował sytuację, choć kilka niefrasobliwości pozwoliło gdańszczanom zbliżyć się w końcówce. Ostatecznie gospodarze zachowali więcej zimnej krwi i wygrali 80:74. Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobył Błażej Czapla (23), natomiast wśród rywali Sebastian Walda (26).
Kolejne spotkanie: Podopieczni Mariusza Niedbalskiego ponownie nie mają zbyt dużo czasu na odpoczynek, gdyż w sobotę o godzinie 16:00 czeka ich wyjazdowe starcie z zespołem Sklep Polski MKK Gniezno. Zapraszamy do śledzenia spotkania za pośrednictwem transmisji internetowej.
Dla SMS-u punktowali:
Błażej Czapla 23, Michał Szarbatke 19, Rafał Matyga 14, Marcel Snochowski 9, Patryk Redłowski 7, Franciszek Boruciński-Hrycyk 6, Daniel Grzeszczyk 1, Igor Jankowski 1, Filip Woźniak 0, Gabriel Grzeszczyk 0, Adam Wierzbicki 0, Kajetan Dettlaff 0.
Wyniki kwart:
I kwarta: 17:26
II kwarta: 25:18
III kwarta: 16:17
IV kwarta: 22:13
Sebastian Walda (Akademia Gortata Gdańsk, 26 punktów)
„Dobrze zaczęliśmy mecz, ale z czasem dopadło nas zmęczenie. Graliśmy w osłabionym składzie, brakowało nam podkoszowego Maksymiliana Estkowskiego, a dodatkowo odszedł Łukasz Klawa. Będziemy dalej walczyć o zwycięstwa. Dzisiejsza porażka to dla nas cenna lekcja na przyszłość. Wracamy do pracy i walczymy dalej. Podobnie jak w pierwszym meczu, również dziś SMS miał lepiej dysponowanych strzelców w drugiej połowie. Zabrakło nam tlenu i ciężko było utrzymać intensywność przez cały mecz. Dysponowaliśmy wąską rotacją, a gospodarze nas zabiegali i dobrze rzucali. Mają talent, życzę im powodzenia” – mówi Sebastian Walda.
Zapytany o kluczowe elementy meczu, analizuje: „W pierwszej połowie mieliśmy zaledwie 50% skuteczności z rzutów wolnych, a takie rzeczy nie mogą się powtarzać. To są łatwe punkty, na których powinniśmy budować przewagę. Dodatkowo rywale byli w bardzo dobrej dyspozycji, trafiali niemal wszystko, a jeśli już pudłowali, to zbierali piłkę i dobijali”.
Pomimo porażki Walda nie traci optymizmu: „Cel jest jasny – chcemy znaleźć się w pierwszej trójce i awansować do pierwszej ligi. To trudne zadanie, ale wszystko jest możliwe. Osobiście chcę jak najszybciej wrócić na wyższy poziom rozgrywkowy. Miałem pewne problemy zdrowotne, ale już się z nimi uporałem. Póki co pomagam kolegom w Gdańsku i tutaj również chcę walczyć o jak najwyższe cele” – podsumowuje Sebastian Walda.
Rafał Matyga (SMS PZKosz Władysławowo, 14 punktów)
Środowy mecz był szczególny dla Rafała Matygi, który wrócił do gry po sześciotygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją kostki. „Przyznam, że byłem mocno podłamany psychicznie po tym urazie. Wcześniej przez długi czas nie miałem żadnych kontuzji, a tu nagle przyszła taka przerwa. Towarzyszył mi ogromny głód gry, dlatego wróciłem na parkiet z bojowym nastawieniem, co było widać w mojej grze” – przyznaje Matyga.
Analizując początek spotkania, zauważa: „Słabszy początek w naszym wykonaniu wynikał z braku komunikacji w obronie. W ataku oddawaliśmy zbyt pochopne rzuty. Dla niektórych problemem mogła być tak późna godzina meczu. Rzadko zdarza się grać o 20:00, a jego końcówka odbywała się już w późnych godzinach wieczornych – dla niektórych to czas, gdy zazwyczaj już śpią”.
„Jestem zadowolony ze swojej postawy w pierwszym meczu po kontuzji. Wchodzę do drużyny jako nowa zagadka do rozszyfrowania dla przeciwników. Mam być aktywny po obu stronach parkietu i taką rolę wykonuję. Staram się realizować zadania nakreślone przez trenera Mariusza i sztab szkoleniowy. Nie zamierzam się oszczędzać w kolejnych meczach, mimo że w ciągu 10 dni czeka mnie sześć spotkań, w tym Młodzieżowy Puchar Polski. Wiem, że jestem po kontuzji, zdaję sobie sprawę z ograniczeń, ale do każdego meczu podejdę z maksymalnym zaangażowaniem” – zapewnia Rafał Matyga.
Z Władysławowa relacjonował: Oskar Struk