

W ostatnim notowaniu naszego cyklu podsumowujemy finałową rywalizację pomiędzy PGE Startem Lublin a Legią Warszawa. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego do siódmego meczu walczyli o Mistrzostwo Polski. Ostatecznie kończą sezon ze srebrnym medalem.
- Michał Krasuski, PGE Start Lublin, ostatni sezon w SMS 2018/2019
Piąty mecz finałów był najbardziej jednostronnym pojedynkiem serii. Umocnieni wygraną w Warszawie podopieczni Wojciecha Kamińskiego postanowili pójść za ciosem, narzucając własne warunki gry w domowym spotkaniu. Prowadzili przez ponad 33 minuty. W najlepszym momencie ich przewaga wynosiła 23 punkty (78:55). Ostatecznie gospodarze triumfowali zaskakująco łatwo 97:82, dzięki czemu byli już tylko o krok od mistrzowskiego tytułu. Michał Krasuski ponownie potwierdził swoją markę świetnego obrońcy. Ograniczał poczynania ofensywne liderów rywali, a dodatkowo skutecznie polował na przechwyty – w całym meczu zanotował ich aż 4. Do tego dorzucił 5 punktów, 5 zbiórek i 3 asysty. Te statystyki dowodzą jego wszechstronności. Co istotne, odgrywa ważną rolę właśnie wtedy, gdy stawka jest najwyższa.
Gracze PGE Startu pojechali do Warszawy z zamiarem zakończenia serii. Mieli przewagę mentalną, gdyż wygrali dwa mecze z rzędu. Ich pewność siebie przełożyła się na skuteczność na początku spotkania – byli świetnie dysponowani w rzutach za trzy punkty. W efekcie wygrali premierową kwartę 27:19.
Będąca pod ścianą Legia nie zamierzała jednak odpuszczać. Szybko odrobiła jedenastopunktową stratę, a pierwsza połowa zakończyła się remisem. Po zmianie stron gra stała się bardziej fizyczna – sędziowie pozwalali na więcej kontaktu. Start nie był już tak skuteczny w rzutach z dystansu, dlatego cały czas musiał gonić rywali.
Co prawda doprowadził do nerwowej końcówki, ale nie był w stanie zniwelować kilkupunktowej różnicy. Gospodarze wytrzymali próbę nerwów na linii rzutów wolnych i wygrali mecz 87:83, doprowadzając do siódmego, decydującego spotkania.
Michał Krasuski pokazał serce do walki – rzucał się na parkiet po bezpańskie piłki, trafiał celnie z daleka. Grał przez 27 minut i 10 sekund. W całym spotkaniu uzbierał 8 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty i 2 przechwyty.
Kwestia mistrzostwa Polski rozstrzygnęła się w siódmym spotkaniu rozegranym w Hali Globus. Decydujące starcie lepiej rozpoczęli goście, którzy od początku narzucili swój styl gry. Gospodarze byli mniej dokładni w ataku, a ich słabsza defensywa nie pozwalała na skuteczne wyprowadzanie kontr. W efekcie przez całą pierwszą połowę musieli gonić wynik. W grze trzymał ich skuteczny Manu Lecomte, który do przerwy miał na swoim koncie 17 punktów. Po 20 minutach w korzystniejszej sytuacji byli legioniści, prowadząc 42:37.
Podopieczni Wojciecha Kamińskiego mieli ogromne problemy z obroną akcji dwójkowych. Po zmianie stron gospodarze konsekwentnie odrabiali straty – głównie dzięki skuteczności na linii rzutów wolnych. Wyszli nawet na prowadzenie. Warszawianie mieli jednak w swoich szeregach późniejszego MVP Finałów, Kamerona McGusty’ego. Amerykanin w kluczowych momentach przejął mecz, trafiając decydujące rzuty. Ostatecznie, po finałach pełnych wielkich emocji, triumfowała Legia Warszawa 4:3. W ostatnim meczu wygrała 92:82, zdobywając upragniony tytuł po raz pierwszy od 56 lat.
Wielkie brawa należą się również pokonanym, którzy osiągnęli historyczny sukces w postaci srebrnego medalu. Michał Krasuski w decydującym meczu grał przez 13 minut i 16 sekund, uzyskując 3 punkty i przechwyt. Dla obwodowego był to przełomowy sezon – wskoczył do rotacji po kontuzji Jakuba Karolaka i w pełni wykorzystał swoją szansę.
Ludzie SMS-u w akcji: podsumowanie
Na przestrzeni dwóch sezonów regularnie opisywano dokonania absolwentów SMS we Władysławowie. Przygotowano 60 notowań, dokumentujących postępy zawodników z ekstraklasy, pierwszej ligi oraz europejskich lig zagranicznych.
Foto: Andrzej Romański/PLK.pl
Opracował: Oskar Struk