W pierwszym meczu o miejsca 9–16 reprezentacja Polski pokonała Niemców 83:69. Dzięki tej wygranej zapewniła sobie utrzymanie w Dywizji A. Najwięcej punktów dla naszego zespołu zdobył Jakub Szumert – 24.

Sytuacja przed spotkaniem:

W meczu 1/8 finału Mistrzostw Europy reprezentacja Polski, pomimo niezłej gry w pierwszej połowie, uległa Litwie 73:84. Teraz, w kolejnych dniach, przystąpi do rywalizacji o miejsca 9–16. Jej pierwszym przeciwnikiem w tej fazie będą Niemcy, którzy również mogą mówić o sporym rozczarowaniu. Wygrali wszystkie spotkania w Grupie C. Dzięki temu w 1/8 finału zmierzyli się ze Słowenią, która do tego momentu pozostawała bez zwycięstwa. Jej postawa dowodzi jednak, że rozgrywki pucharowe to nowe otwarcie. Nasi zachodni sąsiedzi mogą mówić o sporym pechu, gdyż przegrali po dogrywce i rzucie równo z syreną końcową – 85:86. Teraz, podobnie jak my, muszą walczyć o utrzymanie w Dywizji A. Zwycięzca tego pojedynku już w pierwszym podejściu zapewni sobie ten cel. Stawka spotkania jest więc wysoka.

Liderem punktowym naszych najbliższych rywali – ze średnią 19,5 punktu – jest Martin Kalu, który ma polskie korzenie i w przeszłości był przymierzany do gry w naszej reprezentacji. Tak o kulisach tej sprawy dla portalu SuperBasket pisze doskonale zorientowany w realiach koszykówki młodzieżowej Szymon Woźnik:
„Jak wyglądała (nieudana) historia pt. Martin Kalu w młodzieżowej reprezentacji Polski? Za całym przedsięwzięciem stał trener Wojciech Rogowski, były trener młodzieżowych kadr Polski i asystent trenera Krzysztofa Szablowskiego w Dzikach Warszawa. Obecnie jest trenerem kadry U-14.

Pierwszy kontakt z mamą Martina, Polką, miałem w październiku 2019 roku. Później często rozmawialiśmy przez telefon. Chęć gry w reprezentacji Polski po ich stronie była duża, choć też trzeba powiedzieć, że od początku stawiali sprawę jasno – iż sytuacja będzie uzależniona od pozycji Martina w kadrze Niemiec. Moim zdaniem jednak, gdyby nie pandemia i odwołanie ME w 2020 roku, byłaby spora szansa, by Martin zagrał w biało-czerwonych barwach. Niestety, stało się inaczej” – czytamy w artykule.

Zatem czwartkowe spotkanie będzie miało dla niego podwójne znaczenie. Aby oszacować szanse obu drużyn, ponownie spójrzmy na wskazania bukmacherów. Kurs na wygraną Polaków wynosi około 2,35. Triumf Niemców wyceniany jest na 1,58. Biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg turnieju, nasz zespół ponownie nie jest uznawany za faworyta.

Przebieg spotkania:

Wobec ostatnich niepowodzeń sztab szkoleniowy zdecydował się na jedną zmianę w wyjściowym składzie: Jacka Ruteckiego zastąpił skuteczny ostatnio Joel Ćwik. Pierwszy punkt w meczu należał do Niemców, którzy dobrze rozegrali wyrzut z autu, trafiając za 3. Na szczęście tym samym odpowiedział Jakub Szumert. Po chwili doprowadził do remisu po 5. Polacy poszli za ciosem i dzięki dynamicznym akcjom szybko objęli prowadzenie. Rywale z kolei mieli problemy z organizacją gry. Gdy dynamicznym wejściem na kosz popisał się Tymoteusz Sternicki, w połowie pierwszej kwarty zrobiło się 13:7. Jak zwykle skutecznie w tłoku podkoszowym odnajdywał się Maciej Nagel, wymuszając przewinienia w akcjach rzutowych. Do pełni szczęścia brakowało jedynie skutecznego wykończenia. Dobrą wiadomością dla naszych zawodników był fakt, że rywale szybko osiągnęli limit przewinień. Dzięki temu każdy faul w obronie karany był rzutami wolnymi.

Na niewiele ponad 2 minuty przed końcem pierwszej kwarty opiekun Niemców poprosił o czas. Było to spowodowane niemocą strzelecką jego podopiecznych, którzy mieli wówczas na swoim koncie zaledwie 9 punktów, tracąc 16. Podopieczni Krzysztofa Szablowskiego byli skuteczniejsi na linii niż dzień wcześniej, co pozwoliło im sukcesywnie budować przewagę. Po pierwszej kwarcie było 21:14. To dobry prognostyk przed dalszą częścią spotkania. Wynik cieszył, choć na pewno nasi koszykarze mieli świadomość tego, że dotychczas ich rywale prezentowali się poniżej swoich możliwości, szczególnie w ataku.

Drugą kwartę Niemcy zaczęli od błędu, wyrzucając piłkę w aut. Dodatkowo obdarowywali nas prezentami w postaci łatwych punktów z linii rzutów wolnych. Wobec niekorzystnego wyniku decydowali się na nieprzygotowane indywidualne akcje, co jeszcze pogłębiało ich problemy. Zupełnie inaczej do swoich zadań ofensywnych podeszli Polacy. Starali się egzekwować zespołowe akcje aż do momentu wypracowania dogodnej pozycji rzutowej. To także było odmianą w stosunku do wcześniejszego meczu z Litwą. W efekcie po 3 minutach drugiej kwarty mieli dwa razy więcej punktów od rywali, prowadząc 28:14. Nasi koszykarze z łatwością uzyskiwali przewagę w strefie podkoszowej. Bezradni rywale musieli się uciekać do fauli przy rzucie. W połowie drugiej kwarty było 31:16. Wówczas trener Christian Held poprosił o drugi w tej połowie czas. Na niewiele się to zdało, bo Polacy sukcesywnie powiększali przewagę. Po kolejnym przechwycie i punktach z kontry sięgnęła ona już 20 oczek.

Niemcy, chcąc pobudzić się do lepszej gry, zaczęli stosować podwojenia. Nadal mieli jednak ogromne problemy ze skutecznością oraz obroną akcji dwójkowych. Młodzi kadrowicze byli w stanie rozmontować defensywę rywali za pomocą zaledwie kilku podań. W efekcie po pierwszej połowie prowadzili 41:31. Pozytywny odbiór pierwszych 20 minut zakłócił nieco faul niesportowy, z którego Niemcy zdobyli 5 punktów, odzyskując nadzieję na korzystny wynik. Na tym etapie spotkania najskuteczniejszym zawodnikiem naszego zespołu był Jakub Szumert, autor 11 punktów. O jedno oczko mniej miał Joel Ćwik. Wśród rywali również 11 punktów zapisał na swoim koncie Jared Grey.

Początek trzeciej kwarty nie przyniósł zmiany obrazu gry. Polacy kontrolowali wcześniej wypracowaną przewagę, również dzięki aktywności ofensywnej Macieja Nagla, który z łatwością zdobywał punkty spod obręczy. Po stronie rywali uaktywnił się niewidoczny dotychczas Martin Kalu. Chcąc odrabiać straty, Niemcy zaczęli stosować wyższą obronę, utrudniając naszemu zespołowi przeprowadzenie piłki na pole ataku. Na szczęście byliśmy dużo lepiej dysponowani rzutowo, co ułatwiło utrzymanie dystansu. Po kolejnych 10 minutach nadal bliżej wygranej byli Biało-Czerwoni, którzy prowadzili 62:53.

Ich przeciwnicy jednak znacząco się ożywili. Ponownie zaliczyli lepszy fragment w końcówce kwarty. Wyraźnie uwierzyli w to, że są jeszcze w stanie odrobić straty. Tę część gry wygrali jednak minimalnie, bo zaledwie jednym punktem.

Po powrocie na parkiet nadal byli na fali wznoszącej. Błyskawicznie przymierzyli celnie z dystansu. Podopieczni Krzysztofa Szablowskiego opanowali sytuację, gdy akcją 2 + 1 popisał się Jakub Szumert. Nasz zespół odbudował wcześniejsze prowadzenie i opiekun Niemców znów musiał interweniować, prosząc o przerwę na żądanie.

W kryzysowych momentach z roli lidera świetnie wywiązał  się były skrzydłowy AMW Arki, który brał piłkę i robił użytek ze swojej przewagi fizycznej. Nasi zachodni sąsiedzi nie zamierzali jednak odpuszczać. Brakowało im  cierpliwości w ataku. Polacy zamierzali dowieźć przewagę do końca, wymuszając przewinienia w akcjach rzutowych.

Ostatecznie reprezentacja Polski w pełni zasłużenie pokonała Niemców 83:69. Dzięki tej wygranej zapewniła sobie utrzymanie w Dywizji A. Najwięcej punktów dla naszego zespołu zdobył Jakub Szumert – 24. Do swojego dorobku dorzucił jeszcze 8 zbiórek. Wśród rywali 17 oczek zanotował Jared Grey. Z kolei totalnie zawiódł lider Martin Kalu, który trafił zaledwie 3 z 15 rzutów z gry, co przełożyło się na 10 zdobytych punktów. Jest to wynik znacznie poniżej jego turniejowej średniej. Warto docenić postawę naszego zespołu w obronie, gdyż ograniczył on poczynania najlepszego strzelca przeciwników.

Polska – Niemcy 83:69 (21:14, 20:17, 21:22, 21:16)

Polska: Jakub Szumert 24 (8 zbiórek), Aleksy Walczak 12, Joel Ćwik 12, Tymoteusz Sternicki 9, Rafał Szpakowski 7, Maciej Nagel 7, Jacek Rutecki 5, Paweł Sowiński 4, Szymon Nowicki 2, Karol Kankowski 1, Hubert Lipiński 0, Igor Urban 0.

Trener: Krzysztof Szablowski, as. Mariusz Niedbalski, Maciej Jankowski.

Następny mecz:

Dzięki wygranej z Niemcami Polska zapewniła sobie utrzymanie w Dywizji A, osiągając cel minimum. Teraz, po dniu przerwy, czeka ją rywalizacja z Belgią. Stawką pojedynku będą miejsca z przedziału 9–12. Spotkanie również zostanie rozegrane o godzinie 19:30.

Foto: FIBA

Relacjonował: Oskar Struk