W meczu o dziewiąte miejsce mistrzostw Europy, osłabiona reprezentacja Polski uległa Czechom 81:94 i ostatecznie zakończyła turniej na dziesiątej pozycji. Najskuteczniejszym zawodnikiem naszego zespołu był Joel Ćwik, który zdobył 20 punktów.

Sytuacja przed spotkaniem:

W ostatnim czasie reprezentacja Polski odniosła na mistrzostwach Europy dwa pewne zwycięstwa. Najpierw pokonała Niemców 83:69, a w sobotę rozprawiła się z Belgami 81:64. Dzięki temu na zakończenie turnieju zmierzy się z Czechami. Stawką pojedynku będzie dziewiąte miejsce – przegrany zostanie sklasyfikowany o jedno oczko niżej.

Nasi najbliżsi rywale również mają za sobą wysokie zwycięstwa – kolejno pokonali Ukraińców i Rumunów. Patrząc na wskazania bukmacherów, ponownie wyżej oceniane są szanse Polaków. Kurs na ich zwycięstwo wynosi około 1,25, a na Czechów oscyluje w granicach 3,40. Przed nami kolejne starcie sąsiadów w tym turnieju.

Niestety, poza składem naszego zespołu znalazł się Jakub Szumert, który w meczu z Belgią nabawił się urazu barku. Zabrakło również skutecznego ostatnio Szymona Nowickiego. Wobec tych osłabień Polaków czekało trudne zadanie.

Przebieg spotkania:

Biało-Czerwoni rozpoczęli mecz w składzie: Sowiński, Ćwik, Rutecki, Sternicki i Lipiński. Polacy zdobywanie punktów rozpoczęli od firmowej akcji Joela Ćwika, który po sprytnym obrocie trafił spod kosza. Konsekwentnie staraliśmy się pchać piłkę do przodu, wymuszając przewinienia w akcjach rzutowych po kontratakach.

Czesi od początku spotkania postawili na zmienną obronę, wprowadzając zamieszanie w poczynania ofensywne podopiecznych Krzysztofa Szablowskiego, którym przytrafiały się błędy techniczne. W efekcie rywale odskoczyli na cztery punkty, prowadząc 13:9, i poszli za ciosem. Na szczęście ich serię skutecznym zagraniem przerwał Maciej Nagel.

Ponownie mieliśmy problem z zabezpieczeniem własnej tablicy, pozwalając przeciwnikom na punkty z ponowienia. Dodatkowo byliśmy niemrawi w ataku – nie potrafiliśmy skutecznie rozbić obrony strefowej Czechów. W efekcie po pierwszej kwarcie przegrywaliśmy 20:26. Widać było, że braki kadrowe negatywnie odbijają się na możliwościach ofensywnych zespołu.

Drugą kwartę punktami z kontry otworzył Tymoteusz Sternicki, który musiał w tym spotkaniu wziąć na siebie rolę lidera. Polacy przyzwyczaili się nieco do stylu obrony rywali, rozbijając ją podaniami w strefie podkoszowej. Użytek ze swoich centymetrów robił Hubert Lipiński, popisując się efektownym wsadem.

Czesi jednak utrzymywali bezpieczny dystans pięciu punktów. Korzystali ze swojej aktywności po bronionej stronie parkietu – dzięki zmiennej defensywie często zmuszali nas do oddawania rzutów z nieprzygotowanych pozycji, pod presją czasu. Miała ona jednak swoje słabe punkty – sporo wolnej przestrzeni zostawiała na liniach końcowych boiska. Polacy świetnie to odczytali, posyłając podania za plecy obrońców. Po kolejnym tego typu zagraniu nasza strata stopniała do zaledwie dwóch punktów. Wówczas trener Czechów poprosił o czas.

Uwagi szkoleniowca najwyraźniej poskutkowały, bo jego podopieczni w kolejnej akcji trafili z dystansu. Tym razem przerwę na żądanie zarządził Krzysztof Szablowski. Czesi po kolejnej trójce znów odskoczyli na niebezpieczne osiem punktów, ale szybko odpowiedział im Jacek Rutecki.

Nie zmienia to jednak faktu, że w pierwszej połowie to rywale byli stroną przeważającą. Na przerwę schodzili prowadząc 39:31. Wśród Polaków najwięcej punktów zdobył Joel Ćwik – osiem. Z kolei dla Czechów 10 oczek uzyskał Jakub Zvolanek.

Jeśli Biało-Czerwoni myśleli o zdobyciu dziewiątego miejsca, to po przerwie musieli wyjść na parkiet z dużo lepszą energią. Jednym ze skutecznych sposobów na rozbicie tego typu strefy są celne rzuty za trzy punkty. Już na otwarcie drugiej połowy trafił z dystansu Jacek Rutecki. Polacy konsekwentnie zmniejszali stratę właśnie dzięki temu elementowi.

Rywale nie zamierzali panikować. Starali się wypracowywać dogodne pozycje rzutowe poprzez dużą liczbę podań oraz szybkie bieganie do kontry. W połowie trzeciej kwarty ich przewaga ponownie oscylowała wokół 10 punktów.

Skuteczną pogoń utrudniała nam słaba gra w obronie. Nawet jeśli udało się wyprowadzić nieliczne kontry, kończyły się one np. przewinieniami w ataku. Kompletnie nie radziliśmy sobie z obroną akcji dwójkowych na obwodzie – zazwyczaj kończyły się one otwartą pozycją rzutową dla Czechów. Gdy dodać do tego straty przy wyprowadzaniu piłki, nic dziwnego, że na niespełna dwie minuty przed końcem trzeciej kwarty rywale prowadzili rekordowo 64:51.

Na szczęście tuż po czasie zapunktował Hubert Lipiński, nieco niwelując straty. Po trzech kwartach przegrywaliśmy 56:66. Także ta część meczu padła łupem Czechów, którzy wygrali ją 27:25. Byli więc na dobrej drodze do końcowego triumfu – tym bardziej że ostatnie 10 minut rozpoczęli od efektownego wsadu z faulem, co dodało im jeszcze więcej pewności siebie. Polacy, mając świadomość upływającego czasu, zaczęli podejmować pochopne decyzje rzutowe. Nie byli już w stanie odrobić dwucyfrowej straty. Ostatecznie przegrali 81:94.

Najwięcej punktów dla Polski zdobył Joel Ćwik – 20. O jedno oczko mniej zanotował Hubert Lipiński, który dołożył także sześć zbiórek. W ekipie zwycięzców 16 punktów zapisał na swoim koncie Jakub Zvolanek.

Wobec tego wyniku reprezentacja Polski zakończyła mistrzostwa Europy na dziesiątym miejscu. To regres o dwie pozycje względem ubiegłorocznego turnieju w Gdyni. Podopieczni Krzysztofa Szablowskiego osiągnęli jednak cel minimum – utrzymanie w Dywizji A.

Polska – Czechy 81:94 (20:26, 11:13, 25:27, 25:28)

Polska: Joel Ćwik 20, Hubert Lipiński 19, Tymoteusz Sternicki 14, Jacek Rutecki 12, Aleksy Walczak 6, Maciej Nagel 4, Paweł Sowiński 4, Karol Kankowski 2, Rafał Szpakowski 0, Igor Urban 0.

Trener: Krzysztof Szablowski, as. Mariusz Niedbalski, Maciej Jankowski.

Następny mecz:

Choć mistrzostwa Europy do lat 20 przechodzą do historii, nie oznacza to końca reprezentacyjnego grania na poziomie młodzieżowym. Teraz przenosimy się piętro niżej. W dniach od 25 lipca do 3 sierpnia reprezentacja Polski do lat 18, z Błażejem Czaplą w składzie, powalczy w Rumunii o awans do Dywizji A.

Foto: FIBA

Relacjonował: Oskar Struk