Polscy koszykarze nie mieli nic do powiedzenia w starciu z Litwą, gdyż przegrali 74:98. Ponownie na pochwałę zasługuje postawa Gabriela Sularskiego, autora 24 punktów. Po dniu przerwy nasz zespół czekają kolejne mecze w walce o utrzymanie. W obecnej sytuacji nie ma już miejsca na pomyłkę…  

Polscy koszykarze postawili w pierwszej połowie trudne warunki wyżej notowanym Grekom, ale ostatecznie przegrali w meczu 1/8 finału 55:68. Natomiast ich kolejni rywale, czyli Litwini musieli uznać wyższość Turków w stosunku 68:77. Wcześniej zmagania grupowe zakończyli na drugim miejscu. Teraz oba zespoły spotkały się w bezpośrednim starciu, by otworzyć zmagania o miejsca 9-16. Warto podkreślić stawkę tego pojedynku. Jego zwycięzca zapewnił sobie utrzymanie w Dywizji A. Przegrany natomiast miał już bardzo mały margines błędu, gdyż przechodził do strefy miejsc 13-16, walcząc o jedną pozycję premiowaną utrzymaniem.   Mecz rozpoczęliśmy w składzie: Łosiak, Musiałek, Sularski, Folga, Bloch.

Litwini jako pierwsi zdobyli punkty po sprytnej wrzutce nad kosz. Później dorzucili kolejne 7. Nie da się ukryć, że źle rozpoczęliśmy to spotkanie. Premierowe punkty zdobyliśmy dopiero po niespełna czterech minutach gry. W połowie pierwszej kwarty było 4:11. Wówczas trzy punkty z rzędu zanotował nasz zawodnik, Franciszek Boruciński-Hrycyk. Po kolejnych punktach dla rywali trener Kloziński poprosił o czas. Uwagi poskutkowały, bo szybko zbliżyliśmy się do przeciwników na odległość czterech „oczek”. Po pierwszej kwarcie było 15:22. Ponownie mieliśmy problem z grą w polu trzech sekund po obu stronach parkietu.

Polacy od początku drugiej kwarty stanęli obroną strefową, co chwilowo wybiło rywali z rytmu. Problem w tym, że my również zanotowaliśmy przestój w ataku. Po celnym rzucie za trzy punkty przeciwnicy pierwszy raz w tym meczu uciekli na dwucyfrową różnicę.  W dalszym ciągu kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Często zdobywali punkty ze strefy podkoszowej, inkasując jeszcze przewinienie naszego zespołu. Obrona Polaków niestety nie stanowiła tego dnia zapory nie do przejścia, przez co nasi sąsiedzi czuli się coraz pewniej w rzutach z dystansu. Broniąc strefą, mieliśmy również problem z zastawieniem. Te wszystkie czynniki sprawiły, że po pierwszej połowie przegrywaliśmy 31:52.

Drugą połowę otworzyliśmy celnym rzutem po penetracji. Dodatkowo Litwini w niespełna dwie minuty osiągnęli limit przewinień. W tym okresie odrobiliśmy kilka punktów. Rywale w dalszym ciągu korzystali z przewagi w strefie podkoszowej, karcąc nas z ponowienia. Po kolejnym celnym rzucie za trzy w ich wykonaniu zrobiło się 47:67. Po trzech kwartach na tablicy widniał wynik 56:74. Ta część gry padła łupem naszego zespołu w stosunku 25:22. Wciąż miał on jednak sporo do nadrobienia.

Polacy mając świadomość upływającego czasu, za każdym razem starali się przyspieszać grę, co momentami przynosiło im korzyści w postaci punktów. Nie byli oni jednak w stanie w znaczący sposób zmniejszyć strat, które cały czas oscylowały w granicach dwudziestu „oczek”. Ostatecznie Polska była słabsza od Litwy w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła, dlatego przegrała 74:98. Ponownie na pochwałę zasługuje postawa Gabriela Sularskiego, autora 24 punktów. Dobrze zaprezentował się również Franciszek Boruciński-Hrycyk, zdobywca 16 „oczek”.  Po dniu przerwy nasz zespół czekają kolejne mecze w walce o utrzymanie. Jego najbliższym rywalem będzie Bułgaria. Mecz zaplanowano na piątek na godzinę 12:30. W obecnej sytuacji nie ma już miejsca na pomyłkę…

Litwa-Polska 98:74

Dla Polski punktowali: Gabriel Sularski 24, Franciszek Boruciński-Hrycyk 16, Piotr Łosiak 7, Patryk Hurynowicz 6, Michał Nagel 6, Bartosz Folga 6, Vincent Berliński 4, Filip Dereszyński 4, Oliwier Batorek 1, Stanisław Musiałek 0, Borys Szopa 0, Wojciech Bloch 0.

Relacjonował: Oskar Struk

Foto: FIBA