

Rafał Matyga zdobywając złoto mistrzostw Polski U-19 był jednym z najmłodszych zawodników turnieju. Pomimo sukcesu uważa, że docelową dla niego imprezą są mistrzostwa polski U-17. Wierzy też w niespodziankę w starciu SMS PZKosz Władysławowo z Mana Lake Sokół Marbo Międzychód.
Oskar Struk: Jakie to uczycie zdobyć mistrzostwo Polski U-19, będąc jednym z młodszych zawodników całego turnieju?
Rafał Matyga, skrzydłowy WKK Wrocław i SMS PZKosz Władysławowo: To jest fenomenalne uczucie, biorąc pod uwagę, że wcześniej wielokrotnie zdobywaliśmy srebrne medale. Wywalczenie upragnionego złota jest nagrodą za naszą pracę przez cały sezon. Jednocześnie ten medal nie będzie dla mnie tyle wart, co ewentualny medal mojej kategorii wiekowej. Przed sezonem nie stawiałem na piedestale rozgrywek U-19. Były one dla mnie bardziej przestrzenią, w której mogłem się pokazać i poznać inne systemy grania, z których korzysta trener Sebastian Potoczny.
Jakie były Twoje zadania w WKK Wrocław i czym różniły się od tych, które na co dzień wykonujesz w barwach SMS PZKosz Władysławowo?
Wykonywałem dokładnie te same zadania. Zasadniczą różnicą była pozycja na boisku. We Władysławowie gram bardziej na obwodzie, a we Wrocławiu jako silny skrzydłowy. To oczywiście też warunkowo moje zachowanie na boisku. Musiałem wywiązać się z zadań defensywnych. Atak zawsze jest miłym dodatkiem do mojej gry. Jednocześnie trener pozwalał mi na oddawanie rzutów z wolnej pozycji. Głównie miało napędzać akcje przez bieganie do kontry.
Czy od początku turnieju czuliście, że jesteśmy na tyle w dobrej formie, by zdobyć złoty medal?
Pójdę o krok dalej. Nie tylko czuliśmy, że jesteśmy w stanie to zrobić, ale był to nasz cel. Każde osiągnięcie poniżej złotego medalu byłoby dla nas porażką. Trener jasno nam to przedstawił przed turniejem. Finał Mistrzostw Polski jest najtrudniejszym turniejem w koszykówce młodzieżowej. Dotyczy to zarówno poziomu sportowego, jak i obciążeń fizycznych, wynikających z liczby meczów. Jest to na pewno ciężkie, ale nam bardzo sprzyjała sytuacja naszej grupy. W drugim dniu rozgrywek było wiadomo, że wyjdziemy z grupy obok GAK Gdynia. Trzeciego dnia zmierzyliśmy się z nimi w bezpośrednim starciu, które decydowało o tym, kto wyjdzie z grupy z pierwszego miejsca. Trener rozłożył minuty po równo. Wynik w tym meczu nie był kwestią najważniejszą. Ważniejsze było, żeby przećwiczyć pewne elementy taktyczne oraz dać odpocząć naszym liderom.
Czy fakt, że w finale zmierzyliście się w meczu derbowym z Exact Forestall Śląskiem był dla was dodatkowym źródłem motywacji?
Było to dla nas bardzo duże źródło motywacji. Dla mnia granie przeciwko Śląskowi, jest naprawdę bardzo ważne, bo WKK konkuruje na gruncie dolnośląskim Z WKS. Myślę, że chłopaki, którzy całe swoje życie reprezentują WKK, tacy jak: Karol Prochorowicz, Jakub Galewski czy Maciej Szamer przykładali wagę do tego spotkania. Dodatkowym smaczkiem było to, że mecz derbowy odbył się akurat w finale.
W jaki sposób przekładasz doświadczenie zdobyte na parkietach drugoligowych na rozgrywki młodzieżowe?
Na pewno gra na parkietach drugoligowych pozwala mi nabrać cenne doświadczenia, które wykorzystywałem w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów, będąc jedną z głównych postaci w naszym zespole. W kategorii U-19 również dawało mi to przewagę ale nieco mniejszą, gdyż występowałem na pozycji silnego skrzydłowego, gdzie nie miałem aż tak dużej przewagi fizycznej nad rywalami. Natomiast w mojej kategorii wiekowej zdecydowanie widać tę różnicę.
Masz niepowtarzalną okazję, żeby dwukrotnie w jednym roku zostać mistrzem Polski. Czy są na to realne szanse?
Jest na to szansa. Na ten moment Jestem w stanie wymienić trzy zespoły, które są bardzo poważnymi kandydatami do złota. Są to: OKNOPLAST INTER-BUD Kraków z bardzo dobrym trenerem, panem Dawidem Mazurem, który dysponuje jakościowym składem. Należy wyróżnić dwóch zawodników, będących na co dzień uczniami naszej szkoły. To Stanisław Musiałek i Franciszek Boruciński-Hrycyk, który powinien wrócić już do gry po kontuzji kolana. Mamy Trefl Sopot, który bardzo rozwinął swoją grę w ostatnim czasie. Sopocianie mają zagranicznego trenera, który prezentuje innowacyjne podejście i ciekawe pomysły taktyczne, stawiając na szybkość akcji. Trzecim faworytem jesteśmy my. Dysponujemy szeroką rotacją. Mamy wartościowych zawodników na każdej pozycji. Myślę, że to w gronie tych zespołów znajduje się przyszły złoty medalista.
Wracając jeszcze do rozgrywek U-19, jak na waszą postawę wpłynęła obecność Jakuba Galewskiego i Karola Prochorowicza, którzy na co dzień z powodzeniem realizują się na parkietach pierwszoligowych?
Granie z zawodnikami pierwszoligowymi, takimi jak Galewski czy Prochorowicz, daje mnóstwo swobody na boisku. Kuba potrafi świetnie operować piłką, a przede wszystkim jako rozgrywający podejmuje właściwie decyzje. Również tworzy bardzo dużo otwartych pozycji dla graczy obwodowych. Sam wielokrotnie korzystałem z jego podań. Karol dzięki swoim warunkom fizycznym tworzy dodatkową przestrzeń dla pozostałych zawodników, gdyż bardzo często jest podwajany. Uważam, że duży wkład w grę naszego zespołu miał mniej eksponowany Bruno Chalicki. Dzięki swojemu atletyzmowi wykonywał świetną pracę po obu stronach parkietu.
Przejdźmy do rozgrywek drugoligowych, które wkraczają w decydującą fazę. Jak podchodzicie do zbliżającej się rywalizacji w fazie play- off z liderem z Międzychodu?
Moim zdaniem możemy sprawić w tej parze niespodziankę. Naszym największym atutem jest brak presji. To lider tabeli musi wywiązać się z roli faworyta. Ich żywiołowo reagujący kibice oczekują wyłącznie awansu do pierwszej ligi. Myślę, że to będzie wyrównana seria. W obu meczach sezonu zasadniczego nie wystąpiliśmy w pełnym składzie. Teraz będziemy mieli dużo większe możliwości. W mojej ocenie – paradoksalnie – o wyniku nie zdecyduje postawa liderów, a graczy drugoplanowych.
Choć oczywiście do gry wraca Michał Szarbatke, który zapewne zaskoczy rywali, wspierając Błażeja Czaplę w poczynaniach ofensywnych. Chcemy narzucić dużą intensywność gry, stosując agresywną obronę i bieganie do kontry, co może spowodować, że bardziej doświadczony rywal nie wytrzyma kondycyjnie. Sądzę, że rywal podejdzie do nas bardzo poważnie, chcąc pokazać, że czas młodych dopiero nadejdzie. Zapowiada się ciekawa seria. Zachęcam wszystkie kibiców do oglądania.
Które elementy koszykarskiego rzemiosła wymagają w twoim przypadku najwięcej pracy?
Teraz pracuję nad ustabilizowaniem rzutu. Są dni, w których mam skuteczność 0 na 8, by w następnym meczu zanotować 5 na 8. To wymaga systematycznej, konsekwentnej pracy. Na pewno czas będzie pracował na moją korzyść. Przede wszystkim doskonale swoją grę z piłką. Przez te wszystkie lata, kiedy rozwijałem jeszcze swoje umiejętności w Zielonej Górze, nie grałem na pozycjach obwodowych. Przez to jestem daleko za peletonem w tej kwestii. W drugim roku pobytu w szkole staram się dokładać kolejny elementy do swojej gry. Dzięki temu będę bardziej wszechstronnym zawodnikiem.
Chciałbym w przyszłym roku w drugiej lidze mieć jeszcze większą rolę i przestać być postrzeganym jako wyłącznie zawodnik zadaniowy. Na pewno trenerzy mają wyrobioną opinię na mój temat w kwestii mocnych i słabych stron. Staram się o tym nie myśleć. Chciałbym po ukończeniu edukacji mieć już takie umiejętności, które pozwolą mi grać na pozycjach od jeden do cztery.
Na zakończanie: czego można Ci życzyć?
Zdrowia i spokoju.
Rozmawiał: Oskar Struk
Źródło PolskiKosz.pl