

Reprezentacja Polski w starciu z Hiszpanią odrobiła 18 punktów straty, aż w końcu – dzięki zimnej krwi Pawła Sowińskiego w końcówce – wygrała 67:63, odnosząc drugie zwycięstwo w turnieju. W poniedziałek zagra o 1. miejsce w grupie z Izraelem.
Sytuacja przed spotkaniem:
Polscy koszykarze udanie zainaugurowali rozgrywane w Grecji Mistrzostwa Europy U20. W swoim pierwszym meczu fazy grupowej pewnie pokonali Finlandię 78:66. Najwięcej punktów dla Biało-Czerwonych zdobył Tymoteusz Sternicki (17).
Zupełnie inaczej wyobrażali sobie wejście w turniej Hiszpanie, którzy przegrali z Izraelem 74:79. O wyniku przesądziła fatalna pierwsza połowa – przegrana aż 30:50. Na nic zdała się szaleńcza pogoń po przerwie, możliwa dzięki świetnej trzeciej kwarcie wygranej 25:14. To spotkanie doskonale potwierdziło znane powiedzenie, że koszykówka to gra serii.
Wobec tej porażki nasi najbliżsi rywale z pewnością celują w zwycięstwo w drugim meczu turnieju. Mają zresztą rachunki do wyrównania – przegrali z Polską w sparingu rozegranym w okresie przygotowawczym. Miało to miejsce na inaugurację turnieju w Valladolid, gdzie ulegli nam 78:79. Nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby podobny rezultat powtórzył się również w meczu o punkty. Ewentualna wygrana znacząco poprawiłaby sytuację podopiecznych Krzysztofa Szablowskiego w kontekście pozycji przed fazą pucharową.
Przebieg spotkania:
Biało-Czerwoni rozpoczęli mecz w takim samym zestawieniu, jak w poprzednim dniu, czyli: Sowiński, Rutecki, Sternicki, Szumert i Lipiński.
Hiszpanie podeszli do tego spotkania z wielką koncentracją i chęcią poprawy swojej sytuacji. Błyskawicznie odskoczyli na wynik 11:4. Dopiero pojawienie się rezerwowych poprawiło nieco sytuację naszego zespołu. Skutecznymi zagraniami popisali się Maciej Nagel i Joel Ćwik. Były to jedynie przebłyski dobrej gry. Zdeterminowani rywale błyskawicznie odskoczyli na dwucyfrową różnicę, prowadząc 18:8. Wtedy lepszy fragment znów zanotowali Polacy. Za sprawą naszego absolwenta oraz Rafała Szpakowskiego zmniejszyli nieco straty. Po kolejnej udanej akcji Maćka zrobiło się zaledwie 14:18, patrząc z perspektywy naszego zespołu. Taki był właśnie rezultat po pierwszych 10 minutach. Wynik był zdecydowanie lepszy niż gra. Biorąc pod uwagę kiepski początek, można było być zadowolonym z takiego rezultatu, gdyż strata nie była znacząca.
Na początku drugiej kwarty żadna ze stron nie była w stanie złapać odpowiedniego rytmu. Pojawiły się niecelne rzuty i niedokładności w rozegraniu akcji. Polacy raz za razem marnowali szanse, by zbliżyć się do rywali. Na szczęście ci nie byli w stanie tego wykorzystać. Pierwsze punkty w drugiej odsłonie, po niespełna 4 minutach gry, przedłużonym dwutaktem zdobył Tymoteusz Sternicki. Po kolejnych 2 punktach z linii rzutów wolnych zbliżyliśmy się do przeciwników na odległość jednego posiadania. Możliwe to było dzięki skutecznej obronie. W końcu dopięliśmy swego. Do remisu rzutem spod kosza doprowadził aktywny tego dnia Hubert Lipiński. Na odpowiedź Hiszpanów nie trzeba było długo czekać. Błyskawicznie zdobyli 6 punktów z rzędu. Wobec tego trener Krzysztof Szablowski poprosił o czas. Na niewiele się to zdało. Przeciwnicy wzmocnili obronę, stosując pułapki już na połowie boiska. Dzięki temu odbudowali dziesięciopunktową przewagę. Nasza drużyna starała się niwelować straty, głównie za sprawą skuteczności na linii rzutów wolnych. Sęk w tym, że zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego również nie odstawali w tym elemencie, dlatego do przerwy zasłużenie prowadzili 33:24. Byli jeszcze blisko celnego rzutu z daleka na zakończenie drugiej kwarty.
Na tym etapie meczu najwięcej punktów wśród Polaków mieli Maciej Nagel i Jakub Szumert – po 6. Po stronie rywali 7 oczek zanotował Adrián Torres de la Torre. Patrząc jedynie na te statystyki, gołym okiem widać, że brakowało wsparcia pozostałych zawodników. Zerowy dorobek punktowy, miał aktywny dzień wcześniej Jacek Rutecki. Jeśli nasi koszykarze myśleli o korzystnym wyniku, to w drugiej połowie mieli wiele do poprawy.
Problem w tym, że otwarcie kolejnych 20 minut było wprost fatalne. Rywale zaczęli od serii 9:0, błyskawicznie odskakując na rekordowe 18 punktów. Wówczas na tablicy wyników było 24:42. Niemoc strzelecką Polaków punktami po zbiegnięciu za plecy przełamał Paweł Sowiński. W kolejnej akcji efektownym wsadem popisał się Jakub Szumert. Nasz zespół otrząsnął się z początkowego marazmu, niwelując stratę do 10 punktów. Wobec takiego obrotu spraw opiekun Hiszpanów poprosił o czas. Po przerwie na żądanie jego podopieczni zdobyli punkty z ponowienia. Na szczęście Biało-Czerwoni odpowiedzieli zespołową akcją. Skutecznie manewr podkoszowych wykończył Maciej Nagel, który dotychczas rozgrywa bardzo dobry turniej.
Nasi zawodnicy ponownie uwierzyli, że mogą wrócić do gry o zwycięstwo. Starali się przyspieszać akcje, co skutkowało punktami z linii rzutów wolnych. Po 3 kwartach było 46:52. Biorąc pod uwagę wcześniejszą stratę, na czwartą kwartę można było patrzeć z umiarkowanym optymizmem, gdyż Polacy byli na fali wznoszącej. Po stronie minusów należy zapisać przegraną walkę na tablicach. Na tym etapie meczu w tym elemencie było 24 do 41 na korzyść rywali.
Młodzi kadrowicze kontynuowali swój pościg. Po trójce Jacka Ruteckiego tracili do przeciwników ledwie 3 punkty. Hiszpanie nie zamierzali jednak panikować. Starali się poprawić swoją sytuację dzięki grze 1 na 1 i wynikającym z niej przewinieniom. Na niespełna 5 minut przed końcem czwartej kwarty, po 2 celnych rzutach wolnych Jakuba Szumerta, było 51:55. Polacy kontynuowali skuteczną grę, błyskawicznie zbliżając się do rywali na odległość zaledwie jednego punktu. Zapowiadała się wyrównana końcówka. Jednocześnie podawali przeciwnikowi pomocną dłoń, stawiając ich na linii rzutów wolnych. Dzięki temu zespół z Hiszpanii trzymał się delikatnie z przodu, choć wynik wciąż pozostawał sprawą otwartą.
W kolejnym posiadaniu przytrafił nam się prosty błąd kroków. Na szczęście rywal tego nie wykorzystał. Zespołowa walka o zbiórkę pozwoliła nam zdobyć punkty z ponowienia. Nasz zespół na prowadzenie wyprowadził indywidualną akcją Paweł Sowiński. Po chwili ten sam zawodnik wykorzystał 2 rzuty wolne. Na 18 sekund przed końcem czwartej kwarty prowadziliśmy 3 punktami. Hiszpanie, by doprowadzić do remisu, byli zmuszeni szukać rzutu za trzy. Choć polski obrońca stracił równowagę, to piłka dość szczęśliwie nie wpadła do kosza.
W kolejnej akcji na zegarze zostało niewiele ponad 6 sekund. Rywale musieli faulować. Jakub Szumert trafił pierwszy rzut wolny, dając nam przewagę 2 posiadań. Przy drugiej próbie specjalnie spudłował, grając na czas. Ostatni rzut rywali nie mógł dać im powodzenia.
Ostatecznie reprezentacja Polski dzięki heroicznej postawie w końcówce pokonała Hiszpanię 67:63. Dla podopiecznych Krzysztofa Szablowskiego była to druga wygrana w tegorocznych Mistrzostwach Europy. Z kolei niedzielni rywale wciąż pozostają bez zwycięstwa. Najwięcej punktów dla Polaków uzyskał Jakub Szumert (13), choć tak naprawdę było to prawdziwie zespołowe zwycięstwo. Ogromne brawa należą się Pawłowi Sowińskiemu, który w ostatnich akcjach zdobył kluczowe 6 punktów. Wśród Hiszpanów 16 punktów zdobył Lucas Langarita, ale na niewiele się to zdało.
Hiszpania – Polska 63:67 (18:14, 15:10, 19:22, 11:21)
Dla Polski Punktowali:
Jakub Szumert 13, Paweł Sowiński 10, Jacek Rutecki 8, Maciej Nagel 8, Joel Ćwik 8, Tymoteusz Sternicki 8, Rafał Szpakowski 5, Szymon Nowicki 3, Aleksy Walczak 2, Hubert Lipiński 2, Karol Kankowski 0, Igor Urban 0.
Następny mecz:
Polacy na zakończenie fazy grupowej Polacy zmierzą się z Izraelem, który również ma na swoim koncie 2 zwycięstwa. Będzie to zatem bezpośredni pojedynek o pierwsze miejsce i lepszą pozycję przed meczami w fazie pucharowej. Początek tego starcia w poniedziałek o godz. 14:30. Transmisja na kanale FIBA na YouTubie. Zachęcamy do oglądania – ten zespół zasługuje na nasze wsparcie.
Foto: FIBA
Relacjonował: Oskar Struk