Po meczu w rozgrywkach U17 porozmawialiśmy z trenerem Trefla I LO Sopot, Marcinem Stefańskim, który zdradził nam m.in. swój pogląd na szkolenie młodzieży. Powiedział również jak ważną funkcję w tym procesie pełni SMS PZKosz Władysławowo. Zachęcamy do lektury.
Oskar Struk: Dzisiejszy mecz pod pełną kontrolą Pańskiego zespołu. Dobra obrona, z której szły kontrataki. Czy tak to właśnie miało wyglądać?
– Marcin Stefański: Tak. Staraliśmy się grać agresywnie na całym boisku, podwajać, wywierać presję. To nam dzisiaj wychodziło. Dzięki dobrej obronie mogliśmy grać szybki atak. Mieliśmy dużo przechwytów, dlatego też skończyliśmy to dużą ilością punktów spod kosza.
– Pan również jest absolwentem SMS PZKosz zlokalizowanego w Warce. Jak ważne dla prawidłowej realizacji procesu szkolenia młodzieży jest funkcjonowanie takiego podmiotu jak SMS PZKosz Władysławowo?
– Uważam, że jest to bardzo ważne miejsce na mapie szkoleniowej. Cieszę się, że SMS jest. Ja jestem absolwentem, Łukasz Koszarek, Michał Ignerski oraz inni byli i obecni reprezentanci Polski. Myślę, że Władysławowo to dobra lokalizacja dla tego ośrodka. Kluczowe jest jego funkcjonowanie. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby ci chłopacy byli dobrze szkoleni. Wygrywanie na tym etapie jest sprawą drugorzędną. Ważniejsze jest to, żeby w przyszłości trafili do ekstraklasy, czy reprezentacji Polski.
– Prowadził Pan Trefla na poziomie seniorskim. Teraz pracuje Pan z młodszymi grupami. Co jest najważniejsze w procesie szkolenia młodych graczy?
– Żeby w sposób wyczerpujący odpowiedzieć na to pytanie, to musielibyśmy spotkać się na kawę i przeprowadzić osobną rozmowę. Na wczesnym etapie szkolenia najważniejsza jest jego prawidłowa realizacja, a nie skupienie się na wyniku. Ważne jest, żeby zawodnik wychodząc z danej szkoły, potrafił prawidłowo wykonywać wszystkie elementy koszykarskie oraz znał określone systemy gry. Ten proces powinien być prowadzony od najmłodszych lat. Wtedy jest większa szansa, że taki zawodnik będzie kompletny.
– Kariera zawodowego sportowca szybko mija. Jaka byłaby Pańska rada dla młodych zawodników, którzy dopiero wkraczają w świat profesjonalnej koszykówki?
– Przede wszystkim młody zawodnik nie może kalkulować. Musi zawsze dawać z siebie wszystko. To jest niby oczywiste, ale czasami widać, że starania niektórych zawodników mogą być jeszcze lepsze. Liczy się tu i teraz. Im szybciej oni zdadzą sobie z tego sprawę, tym więcej osiągną w swojej karierze. Podstawą jest wiara w to, co się robi, dobry trening i praca nad sobą na pewno spowodują to, że zajdą wyżej.
– Na zakończenie: czy kusi Pana powrót na karuzelę trenerską w PLK?
– Praca z młodzieżą a praca w ekstraklasie, to dwie różne rzeczy. W pracy seniorskiej najważniejszy jest wynik, bo to on weryfikuje trenerów. W pracy z młodzieżą chodzi o szkolenie, wychowanie. Będąc trenerem w grupach młodzieżowych, tak naprawdę pełni się wszystkie funkcje na raz. Kierownika, lekarza, psychologa itp. Pracując w PLK, można się skupić wyłącznie na trenowaniu. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to, co teraz robię, sprawia mi więcej przyjemności.
Rozmawiał: Oskar Struk