W drugim dniu turnieju Centralnej Ligi Juniorów SMS PZKosz Władysławowo pokonał Akademię Młodych Dzików Ochotę Warszawa 92:85. Było to możliwe dzięki świetnej drugiej połowie wygranej w stosunku 52:38. Po 18 punktów uzyskali: Rafał Matyga, Patryk Redłowski oraz Jan Grzesiak.

W pierwszym dniu zmagań turnieju Centralnej Ligi Juniorów SMS PZKosz Władysławowo pewnie pokonał Akademię koszykówki Komorów 86:65. Z kolei ich sobotni rywal, czyli Akademia Młodych Dzików Ochota Warszawa uległa Enerdze Treflowi 1LO Sopot 65:91. Miejscowi przystąpili do tego meczu osłabieni brakiem kontuzjowanych Franciszka Borucińskiego-Hrycyka i Stanisława Musiałka. Obie strony mogły liczyć na gorący doping kibiców, którzy tłumnie odwiedzili halę w OPO Cetniewo.

Z pewnością takiego początku meczu nie spodziewał się nikt. Faworyzowani gospodarze fatalnie weszli w spotkanie. Popełniali liczne straty, źle wracali do obrony, podejmowali pochopne decyzje w ataku. Efekt? Rywale zanotowali imponującą serię 15:2. Zdaniem kapitana,  Patryka Redłowskiego był to efekt niewłaściwego nastawienia mentalnego. „Weszliśmy w ten mecz bardzo źle pod względem mentalnym. Z tyłu głowy mieliśmy to, że są to chłopcy z młodszego rocznika. Zaskoczyli nas dobrym bieganiem. Nałożyło się kilka czynników, które sprawiły, że zaczęliśmy w taki sposób” – wyjaśnił zdobywca 18 punktów. Błędy SMS-u to jedno. Należy jednak docenić postawę Dzików, które niedostatki w centymetrach nadrabiali ambicją i genialnym bieganiem do kontry. Kilkoma podaniami z łatwością przedostawali się pod kosz lub wypracowywali sobie otwartą pozycję rzutową. W dobrej formie byli Piotr Gałązka i Benjamin Obem, którzy finalnie zapisali na swoich kontach po 21 „oczek”. Sygnał do odrabiania strat miejscowym dał powracający do gry Igor Jankowski. Był aktywny w ataku, wymuszał przewinienia, trafiał z dystansu. Gdy tylko wydawało się, że SMS staje na nogi, to Dziki znów odjeżdżały. Po pierwszej kwarcie sensacyjnie prowadziły 29:17.

Wbrew oczekiwaniom miejscowych kibiców drugie 10 minut nie przyniosło znaczącej zmiany obrazu gry, Goście niesieni dobrym wynikiem kontynuowali taktykę, która przyniosła im prowadzenie. Z każdą minutą gospodarze akcentowali swoją przewagę fizyczności. Przycisnęli w obronie. To z kolei otworzyło pozycję w ataku. Promyk nadziei stanowił rzut za trzy równo z końcową z syreną w wykonaniu Gabriela Grzejszczyka. Do przerwy gospodarze mieli w tym elemencie 2/13, co daje skuteczność na poziomie 13%. Po dwudziestu minutach gry na tablicy widniał wynik 40:47.

Po zmianie stron SMS wziął się mocniej do odrabiania strat. W końcu zaczął wykorzystywać przewagę fizyczności. Brylowali w tym elemencie Matyga i Redłowski. Mądrze na rozegraniu spisywał się Jan Grzesiak. Goście opadli z sił i nie byli już tak skuteczni. Krótsza rotacja odbiła się negatywnie na jakości podejmowanych decyzji. Pomimo tego, to warszawianie po trzech kwartach minimalnie byli z przodu, prowadząc 64:63.

Gdy wydawało się, że przejęcie prowadzenia przez faworyzowanych gospodarzy jest tylko kwestią czasu, to Dziki znów zaczęły kwartę od mocnego uderzenia, notując serię 5:0. Wtedy SMS dwukrotnie celnie przymierzył z dystansu. Gdy po przechwycie Patryka  Redłowskiego  wyszedł na pierwsze prowadzenie, to nie oddał go do końca. Ostatecznie SMS PZKosz Władysławowo nie bez problemów pokonał Akademię Młodych Dzików Ochotę Warszawa 92:85. Po 18 punktów uzyskali: Rafał Matyga, Patryk Redłowski oraz Jan Grzesiak.

Po meczu zapytaliśmy Patryka Redłowskiego o to, jakie czynniki pozwoliły jego zespołowi na odrobienie przewagi, która w krytycznym momencie sięgała kilkunastu punktów. „Przede wszystkim graliśmy mądrzejszą koszykówkę, dużo bardziej dynamicznie i nie z pozycji stojącej, co pozwoliło na odrobienie strat”. Młodzi zawodnicy na co dzień zdobywają doświadczenie na parkietach drugoligowych, które procentuje w starciach z rówieśnikami. „Gra w drugiej lidze daje możliwość zrozumienia własnych umiejętności, wykorzystywania warunków fizycznych. Uczy też sprytu, którym trzeba się wykazać na tym poziomie rozgrywek ze względu na dużo większe doświadczenie rywali” – wylicza korzyści gry w drugiej lidze. Na zakończenie pierwszego turnieju CLJ SMS zmierzy się z macierzystym klubem Patryka, czyli z  Profbud Legią Warszawa. Jak sam zapowiada, nie ma mowy o sentymentach, choć spodziewa się trudnego meczu. „Do meczu podchodzimy z zamiarem wygranej. Ja też chciałbym chłopakom udowodnić naszą wartość jako drużyny. Nasz najbliższy rywal ma zawodników  o sporym potencjale indywidualnym, którzy narzucają szybkie tempo gry. Nastawiam się na trudne zawody, ale uważam, że mamy wszelkie atuty, by wyjść z tego pojedynku zwycięsko” – kończy z optymizmem nasz rozmówca. Legioniści po dwóch dniach turnieju mają bilans 1:1. W sobotę ulegli po wyrównanym meczu  Enerdze Treflowi 1LO Sopot 77:80. Początek niedzielnego spotkania zaplanowano na godz. 15:00.

Dla SMS-u punktowali:

Rafał Matyga 18, Patryk Redłowski 18, Jan Grzesiak 18, Igor Jankowski 14, Gabriel Grzejszczyk 11, Filip Gajos 6, Filip Mącik 3, Marcel Snochowski, Kacper Jasiński 2, Bas Braam, Kacper Mącik.

1. kwarta: 17:29

2. kwarta: 23:18

3. kwarta: 23:17

4. kwarta: 29:21

Relacjonował: Oskar Struk