W dniach 2-7 listopada we Władysławowie odbyła się konsultacja szkoleniowa kadry U18. Na jej zakończenie porozmawialiśmy z trenerem Krzysztofem Roszykiem, który przedstawił swój pogląd na szkolenie młodych graczy. Wyjaśnił, jaką rolę w tym procesie pełni SMS PZKosz Władysławowo.
Oskar Struk: Jaki był cel konsultacji szkoleniowej kadry U18, która właśnie zakończyła się we Władysławowie?
Krzysztof Roszyk – trener kadry U 18, asystent trenera w Krajowej Grupie Spożywczej Arka Gdynia: Głównym celem tego zgrupowania było wzajemne poznanie się. Chciałem, żeby chłopcy mogli mnie poznać. Ja chciałem z kolei przyjrzeć się temu, jak funkcjonują na boisku i poza nim. Poznać ich jako ludzi.
– W tym zgrupowaniu wzięło udział aż pięciu przedstawicieli SMS PZKosz Władysławowo. Jak ocenia Pan ich pracę na treningach?
– Zawsze uciekam od ocen indywidualnych zawodników. Podczas tego zgrupowania powtarzałem chłopakom, że chcę zobaczyć ich pasję do koszykówki. Zależało mi na tym, żeby pokazali się z jak najlepszej strony. Wykazali się zaangażowaniem i okazali sobie wzajemny szacunek. O tej grupie, w której są także chłopcy z SMS -u mogę się wypowiadać tylko w samych superlatywach. Każdy z nich miał możliwość pokazania swoich atutów. Myślę, że to im się udało.
– Jak ważne dla prawidłowej realizacji procesu szkolenia młodzieży jest funkcjonowanie takiego podmiotu jak SMS PZKosz Władysławowo?
– Jak pokazuje historia, ośrodki SMS -u są bardzo ważne dla polskiej koszykówki. Spora grupa absolwentów tej szkoły przebiła się do seniorskiej koszykówki. Możemy ich oglądać na parkietach PLK i nie tylko. To jest super doświadczenie. Poziom wyszkolenia tych zawodników pokazuje, że to jest właściwy kierunek. W obecnej sytuacji mamy dużo więcej ośrodków szklących młodzież. SMS jest szansą rozwoju dla zawodników z całej Polski. Tutaj stworzono im warunki do rozwoju swojej pasji i walki o marzenia. Ten ośrodek pokazuje, że dobrze pracuje z młodzieżą. Jego funkcjonowanie przynosi wiele korzyści.
– Co jest kluczowe w procesie przechodzenia z koszykówki juniorskiej do seniorskiej?
– Przede wszystkim cierpliwość. Myślę, że tej cierpliwości czasem nam brakuje. Oczekujemy, że dostaniemy zawodnika gotowego, który będzie mógł rywalizować na najwyższym poziomie, a tak nie jest. Nie oszukujmy się, dostajemy dziecko. Trzeba włożyć ogrom pracy i wykazać się cierpliwością, by efekty zobaczyć za parę lat. To niezwykle trudne zadanie. Wynika to z faktu, że sport zawodowy to już nie jest zabawa. Na tym poziomie kluczowa jest realizacja zadań postawionych przez klub. Trudno jest zachować równowagę pomiędzy grą o wynik a wykazaniem się cierpliwością wobec młodych zawodników. Oni na tym tracą, gdyż muszą się zmierzyć z przeskokiem z juniorskiej do seniorskiej koszykówki.
– Takim miejscem do rozwoju młodych graczy jest Krajowa Grupa spożywcza Arka Gdynia, w której sprawuje Pan funkcję asystenta. Jak odnajduje się Pan w nowych realiach?
– Faktycznie tak, jak zaznaczyłeś, jest to projekt rozwoju młodych graczy. My w klubie mamy inne podejście do kwestii wyniku. Dla nas wynikiem jest rozwój tych młodych graczy. Wiem, że to jest trudne do zrobienia i odbija się na wyniku sportowym. Jednak uważam, że dzięki energii młodych graczy i wsparciu tych bardziej doświadczonych jesteśmy w stanie osiągnąć cel, czyli zapewnić rozwój młodym graczom i normalnie funkcjonować na poziomie seniorskim.
– W jaki sposób należy oswoić młodych graczy z porażką?
– Na pewno trzeba z nimi dużo rozmawiać. Tłumaczyć im założenia całego procesu szkolenia. Wygrywanie jest istotne z psychicznego punktu widzenia, bo pokazuje, że to, co robimy, ma sens. Oni muszą też poczuć smak porażek. Muszą ukształtować swoją psychikę. Życie sportowca i gra na wysokim poziomie, to nie jest tylko wygrywanie. Nie raz spotkają się z sytuacją, kiedy przegrają dużo meczów. Wtedy ich psychika będzie zachwiana. To jest dla nich kolejne cenne doświadczenie, z którego mogą wyciągnąć dobre wnioski na przyszłość. To od nas, trenerów zależy to, jak będą odbierać takie rzeczy. Patrząc na to krótkofalowo, to nie jest dobra sytuacja dla nich, ale patrząc długofalowo na rozwój ich kariery, to myślę, że to są dobre rzeczy.
– Jakie stawia Pan sobie cele w kontekście pracy z kadrą U18?
– Rolą trenera, szczególnie trenera młodzieżowego jest zaszczepienie radości z gry w koszykówkę. Chcę pokazać im kierunek, w którym powinni iść, aby mogli stać się lepszymi koszykarzami i ludźmi. To jest dla mnie najważniejsze. Kadra Polski to miejsce dla wyjątkowych ludzi. Oni mają tego świadomość i muszą to potwierdzić na boisku. Zaangażowanie, charakter i etyka pracy, to wszystko chce w nich zaszczepić. Wynik w tym całym procesie jest bardzo ważny, gdyż na samym końcu to ja będę z niego rozliczany, ale mówiąc bardzo szczerze, obecnie o nim nie myślę. Bardziej skupiam się na pracy z moimi zawodnikami, żeby ich nie stracić na przyszłość. Biorąc pod uwagę przeskok, o którym rozmawialiśmy, trzeba sobie uświadomić, że nie każdy z tych zawodników będzie grał na najwyższym poziomie. Ważne jest, żeby oni mieli z tego radość i czuli, że się spełniają w tym, co robią. Wpadają w pewne sito i każdy z nich musi w tym świecie znaleźć swoje miejsce i być szczęśliwy z tego, że gra w koszykówkę.
– Na zakończenie: czego chciałby Pan życzyć młodym adeptom koszykówki?
– Ciągłego entuzjazmu i pasji do sportu oraz tego, żeby nie zniechęcali się porażkami.
Rozmawiał: Oskar Struk